Diabeł wcielony (minirecenzja)

DIABEŁ WCIELONY

FILMWEB

IMDB


NOTATKI

W stacji Netflix, od kilku lat widać trend w stosunku do swoich oryginalnych produkcji pełnometrażowych, podług którego przynajmniej kilka razy w roku (a szczególnie pod jego koniec) serwuje nam dania, które - choćby ze względu na samą już okładkę - można nazwać filmami z prawdziwego zdarzenia.

Ową okładką, w sensie przenośnym, są oczywiście twórcy (i to coraz większego kalibru), którzy stoją za danym obrazem. Najgłośniejszym do tej pory dziełem wspomnianej stacji jest z pewnością Irlandczyk Martina Scorsese, z obsadą, na czele której stoją tak kultowi aktorzy, jak choćby Robert de Niro, czy Joe Pesci. Dziś mamy do czynienia z filmem z podobnej - wydaje się - półki, choć należy przypuszczać, iż flagową produkcją w tym roku spod znaki popularnej ‘N-ki’ będzie, jeśli nie Proces siódemki z Chicago słynnego Aarona Sorkina, to z pewnością Mank niemniej kultowego Davida Finchera.

Tak czy siak, trzeba przyznać, iż za Diabłem wcielonym stoi równie przyzwoita ekipa. Choć nazwisko samego reżysera nie budzi, co prawda, zbyt wielu emocji, gdyż 37-letni Antonio Campos jest dopiero na początku swojej kariery, to jeśli chodzi o obsadą czy producentów, tu sprawa wygląda już zupełnie inaczej. Jednym z producentów wykonawczych filmu jest bowiem sam Jake Gyllenhaal, natomiast przed kamerą stanęły tu takie gwiazdy współczesnego Hollywood, jak choćby Tom Holland, Robert Pattison, Mia Wasikowski, Bill Skarsgård, Sebastian Stan, Jason Clarke, czy Eliza Scanlen.

Co do samej historii w nim przedstawionej, to jest ona ekranizacją powieści z gatunku ‘American Gothic’, wydanej w 2011 roku pod tym samym tytułem. Sam autor książki, Donald Ray Pollock, pełni tu również rolę narratora i jest to jego pierwsza praca ‘głosem’ przy swoich dziełach, gdyż wcześniej nawet nie brał udziału w tworzeniu własnych audiobooków. Akcja filmu dzieje się na przełomie lat 50-tych i 60-tych minionego stulecia w południowym Ohio, z którego zresztą pochodzi sam autor. Śledzimy tu losy kilku bohaterów, którzy albo sami są tytułowym diabłem wcielonym, lub też mają do czynienia ze złymi do szpiku kości ludźmi, którzy swoim zachowaniem nakręcają spiralę cierpienia i nienawiści.

Więcej informacji na temat fabuły filmu znajdziecie w samym odcinku, natomiast rzeczą godną uwagi jest to, iż jest to obraz dość mroczny i pesymistyczny, ale także oparty, niestety (spojlując główne wady produkcji) na zbyt oczywistych stereotypach i uproszczeniach, przez które fabuła momentami dość mocno kuleje. Największą zaletą obrazu natomiast, jest jego obsada, która wywiązuje się ze swoich obowiązków wyśmienicie.

Mimo oczywistych niedomagań, na pewno warto jednak pochylić się nad tym dziełem, choćby po to, by samemu przekonać się, iż jest tu jednak całkiem sporo niezłego rzemiosła, ale i zmarnowanego potencjału, co stanowi przyczynek do głębszej analizy dzisiejszego obrazu. No i oczywiście, film ten jest dosłownie na wyciągnięcie ręki, czyli na wspomnianym już Netflixie, zatem grzechem byłoby nie włączenie go choćby ‘dla spróbowania’. ;)

Miłego słuchania!


Intro: Ryan Anderson – Stairwell (zmodyfikowane na potrzeby własne)
Podkład: Blue Dot Sessions – Low Light Switch (zmodyfikowany na potrzeby własne) 
Licencja.

Previous
Previous

49.5 Nowy Jork - Na pokuszenie

Next
Next

49. Kronika - Josh Trank